Luty minął w mgnieniu oka. W tym miesiącu do moich ulubieńców zaliczam kolorówkę, ponieważ produkty pielęgnacyjne są w fazie testowania. Zapraszam na kilka słów o moich ulubieńcach.
Puder Chanel Les Beiges to produkt, przez który mam mieszane uczucia. Jak mówi producent nadaje cerze zdrowy, świetlisty i świeży wygląd. Dla mojej, przesuszonej skóry sprawdził się bardzo dobrze. Jestem w trakcie procesu nawilżania skóry, dlatego też miejscami się świeci i Chanel dobrze sobie z tym radzi. Puder Chanel nadaje makijażowi piękne, aksamitne wykończenie. Jeśli chodzi o wady: cena w polskich perfumeriach jest bardzo zawyżona, za granicą, cena jest o 100zł niższa. Po drugie, nie wiem czy to kwestia mojego złego użytkowania, ale puder mi się skruszył- według mnie puder powinien wytrzymać podróże w damskiej torebce. Moja ogólna opinia jest pozytywna, głównie dlatego, że jest to mój pierwszy puder i zauważyłam, że naprawdę zmienia wykończenie makijażu. Jestem zadowolona również z odcienia, w przypadku tak bladej skóry jak moja, pięknie się wtapia w skórę bez pomarańczowych placków. Czy kupię ponownie? Nie wiem, obecnie planuję przetestować inny puder.
Jeśli chodzi o pędzelek dołączony do Les Beiges- w domu używam pędzla do pudru z Ecotools (można go nabyć w rossmannie) a gdy wychodzę, wystarcza mi dołączony w zestawie.
Kolejny ulubieniec nie jest kosmetykiem. To ozdoba na doniczki z Ikei. W moim domu służy jako stojak na pędzle. Jest bardzo praktyczna a przy okazji wygląda bardzo ładnie. Kosztowała jakieś 5-6zł.
Zapach See by Chloe to mój ulubieniec już od jakiegoś czasu. Teraz, wiosną wraca do łask. Dla niektórych pachnie jak mydło, dla mnie jest przepiękny, delikatny i kwiatowy. Daje mi poczucie świeżości i jest niesamowicie dziewczęcy! ;)
Nie używałam wcześniej pudru rozświetlającego, żyłam w przekonaniu, że moja skóra już wystarczająco się błyszczy. Jednak Meteoryty Guerlain to inna bajka. Dzięki różnorodnej kolorystyczne, różowe kuleczki nadają zdrowy wygląd skórze, jasne rozświetlają, a zielone lekko niwelują zaczerwienienia. Jest to małe, testowe pudełeczko, które używam już jakieś 3 miesiące i końca nie widać.
Podkład Lancome Teint Miracle kupiłam, ponieważ był na promocji i stwierdziłam, że to dobra okazja by go przetestować. Kolor w oryginale jest znacznie jaśniejszy. Bardzo dobrze sprawdza się przy suchej skórze i bardzo dobrze się rozprowadza (rozprowadzam go rękami). Wystarczy jedna pompka by produkt znalazł się na całej twarzy. Nie jest lepszy od podkładu z YSL, ale jako zamiennik sprawdził się wyśmienicie.
A teraz mój totalny hit Lancome Hypnose Doll Eyes. To zdecydowanie najlepszy tusz jakiego kiedykolwiek używałam, nie skleja rzęs, wydłuża i delikatnie pogrubia. Kupię ponownie bez dwóch zdań.
Cienie do brwi marki NYX to ostatnio mój niezbędnik makijażowy. Jestem blondynką, mam bardzo jasną oprawę i bez podkreślenia brwi makijażem, praktycznie ich nie widać. Do mojego makijażu używam jaśniejszego odcienia, a później całość układam i zaczesuję woskiem. Dostępny w Douglasie.
Miłego dnia ;)
Wow, super rekomendacje. Gdzie kupiłaś Meteoryty Guerlain? Są dość drogie, może znasz lepsze miejsce na ich kupienie?:)
OdpowiedzUsuńJa meteoryty dostałam od Domi. Kosmetyki zazwyczaj kupuje na lotniskach lub od sprawdzonego użytkownika na allegro- ma dużo taniej i sprowadza często na zamówienie ;)
Usuń