środa, 27 listopada 2013

Favourite.

         Dawno nie było ulubionych kosmetyków miesiąca, a to dlatego, że wolę najpierw przetestować kosmetyki, by móc powiedzieć o nich więcej. Okres jesienno-zimowy to okres długich kąpieli w wannie, nawilżania skóry słodkimi masłami oraz walki z pękającymi naczynkami. Ale zanim odkryję perfekcyjne kosmetyki na zimę, przedstawiam Wam kosmetyki, które stosowałam przez ostatnie miesiące.

        Zacznę od pielęgnacji twarzy. Jak już kiedyś wspominałam, oczyszczanie skóry, zwłaszcza tej trądzikowej jest dla mnie priorytetem. Dlatego też, gdy tylko kończy mi się żel do twarzy poszukuje jego zamiennika. Bardzo lubię produkty Avene, a z żelem Cleanance spotkałam się już wcześniej i właściwie z butelki na butelkę wybieram ten lub Effaclar marki La Roche-Posay w zależności od promocji w drogerii Super Pharm.

Moja skóra od zawsze była skórą problematyczną. Ma skłonności do przesuszania, trądzika oraz przetłuszcza się w strefie T, niezła kombinacja. Ostatnio zastanawiałam się dlaczego trądzik występuje zawsze po prawej stronie twarzy i chyba znalazłam rozwiązanie. Jak wiadomo, telefon komórkowy, a zwłaszcza smartphony gromadzą na ekranie niesamowicie dużą ilość zarazków, a ja odbieram telefon zawsze prawą stroną. Jeszcze nie znalazłam na to złotego środka, ale póki co, mam w planach zakup płynu dezynfekującego. 
Wracając do ulubieńców: po pierwsze woda termalna Evian (jakbym kogoś zaskoczyła), używam jej rano i wieczorem, zawsze przed nałożeniem kremu. Jako, że toczę batalię z trądzikiem moim ulubionym trio ostatnich miesięcy jest: rano: krem Effaclar duo marki La Roche-Posay, nie przesusza skóry i idealnie sprawdza się pod podkład. Wieczorem Cleanance K Avene, który w nocy rozprawia się z wypryskami, oraz na deser Pasta Lassari, produkt apteczny, który stosuje się miejscowo na wyprysk-wysusza i łagodzi.


Z pielęgnacji ciała nie mogłabym pominąć peelingu do ciała St. Ives, niestety niedostępny w polskich drogeriach, ale pełno go na allegro. Uwielbiam jego zapach i konsystencję, gdyż drobinki są delikatne a z ogromną skutecznością złuszczają martwy naskórek.


Pielęgnacja ust: oprócz domowego peelingu, skusiłam się na peeling marki Pat&Rub i szczerze jestem nim zachwycona. Idealnie sprawdza się przed nałożeniem szminki, gdyż delikatnie usuwa martwy naskórek i pozostawia na ustach tłusty film, dzięki czemu nasze usta są nawilżone jeszcze długo po stosowaniu, a do tego wszystkiego jest jadalny, mniam!


 Pozostając przy pielęgnacji ust, przedstawiam Wam te urocze jajeczka. Marka EOS stworzyła balsamy, które nie tylko świetnie wyglądają ale również cudownie nawilżają usta, gdyby tego było mało- pachną nieziemsko!


Kolorówka: pędzli marki Ecotools nie powstydziłaby się profesjonalna wizażystka, są wykonane bardzo starannie i działają bardzo precyzyjnie. Tego lekko skośnego pędzla używam do nakładania różu, sprawdza się perfekcyjnie i jest dostępny w drogeriach Rossmann. Jeśli już wspominamy o różu, to ostatnio wróciłam do tego z Mac'a w kolorze "well dressed", który idealnie pasuje do mojej jasnej oprawy, gorąco polecam. blondynkom. Moim najnowszym nabytkiem jest puder Les Beiges Chanel i jestem nim szczerze zachwycona. Przyznam, że jest to mój pierwszy puder od jakichś 3 lat ale już nie wyobrażam sobie bez niego codziennego makijażu. Do makijażu moim niezbędnikiem jest baza pod cienie marki Urban Decay, która sprawia, że cienie utrzymują się dłużej a ich napigmentowanie jest bardziej intensywne. Ostatnim makijażowym ulubieńcem jest tusz do rzęs Hypnose marki Lancome. Udało mi się dorwać ten z limitowanej edycji, której opakowanie projektował Alber Elbaz, główny projektant marki Lanvin.


Najczęściej używanymi cieniami do powiek są zdecydowanie paletki Naked Urban Decay. Pierwsza edycja palet Naked to mój faworyt, uwielbiam ich odcienie, a w szczególności odcień Smog. Często używam też paletki Naked Basics, która świetnie sprawdza się jako baza.



Ostatnim ulubieńcem jest świeca Yankee Candle o zapachu Vanilla Lime, lubię wanilię ale samotnie jest dla mnie zbyt mdła, a dzięki połączeniu kwaskowatej limonki, tworzą kompozycje doskonałą oraz idealnie sprawdza się wieczorami (;



Obecnie poszukuję maski do włosów, które w jakikolwiek sposób je ujarzmią (są suche i się kołtunią). Jakieś pomysły? ;)



7 komentarzy:

  1. U mnie też trądzik był bardziej nasilony po prawej stronie, nie wpadłam na to, że jest to wina telefonu! Teraz będę starała się jak najmniej "przytulać" do smartfona ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Co do maski polecam Kallos Latte Maskę Mleczną w takim wielkim opakowaniu. Jest mega tania jak za taką pojemność, w Hebe ok 10-15 pln

    OdpowiedzUsuń
  3. http://allegro.pl/promocja-kallos-crema-al-latte-krem-mleczny-1000ml-i3712933095.html
    tania i dobra ;) włosy są po niej bardzo mięciutkie i nawilżone ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chętnie wypróbuję, bo niezły sajgon mam na głowie :P

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakiś czas temu były w Sephorze jako limitowana sprzedaż. Chyba jedynie allegro, chyba ze masz znajomych w UK albo USA

    OdpowiedzUsuń